piątek, 18 kwietnia 2014

ZAP-SZNAJDER na czarnym lądzie

Cztery lata temu na podbój Afryki ruszył Krzysztof Paulus, prezes spółki produkującej akumulatory ZAP Sznajder. Czarny Ląd miał być dla niego alternatywnym rynkiem dla pogrążającej się w kryzysie Europy. - Ponad dwa lata pracowaliśmy nad przetarciem szlaków, znalezieniem odbiorców, zbudowaniem zaufania, ale udało się – mówi Paulus. Dziś firma z Piastowa produkuje ok. 800 tys. sztuk akumulatorów, z czego 20 proc. trafia m.in. do Tunezji, Egiptu, Gambii i Algierii. - Najwięcej sprzedajemy latem, gdy u nas kończy się zimowy sezon na akumulatory – twierdzi prezes. - Konkurencja nam zazdrości, bo dzięki temu mamy non stop wysokie obroty.

Zdaniem Paulusa rynek afrykański wcale nie jest taki dziki i biedny, jak wydaje się statystycznemu Polakowi. Owszem, są pewne problemy np. z terminowymi płatnościami czy obyczajowością, ale w krajach zeuropeizowanych, takich jak np. Tunezja, RPA czy Algieria, jest ich stosunkowo niewiele, a tzw. „klasa średnia” szybko rośnie. Niektóre kraje, jak np. Gwinea Równikowa czy Botswana, mają już dziś stopę życiową zbliżoną do Polski. Sześć na dziesięć najprężniej rozwijających się gospodarek świata w ciągu ostatnich 10 lat to kraje afrykańskie. W ubiegłym roku wzrost PKB Wybrzeża Kości Słoniowej wyniósł 10 proc., Nigru 11 proc., a Liberii 8,5 proc. Liderem jest Algieria, która w 2013 roku niemal podwoiła swój PKB: w 2012 wynosił on 350 mld dolarów, a w ubiegłym roku już ponad 500 mld dolarów.

- W wielu krajach atutem dla polskich przedsiębiorców  są nisze cła na towary z Unii Europejskiej – tłumaczy Paulus. - Dzięki temu nasze akumulatory są konkurencyjne wobec chińskich – mówi i dodaje, że biorąc pod uwagę chłonność afrykańskiego rynku, to wiele polskich firm ma szanse wejść tu ze swoimi produktami.
źródło: biznes.one.pl
Autor tekstu: Ewa Wesołowska
Cały tekst dostępny u źródła: (tu)
źródło zdjęcia: zap.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz